SBFW przedfestiwalowych rozmowach z ludźmi ze Śląska zastanawialiśmy się nad frekwencją na pierwszej edycji piwnego festiwalu na Górnym Śląsku. Zgodziliśmy się, że ludnościowy potencjał jest tu ogromny ale obawy wzbudzała lokalizacja na obrzeżach Katowic. Dawna fabryka porcelany to świetny postindustrialny klimat ale, nie oszukujmy się, raczej dla fascynatów. Jeśli chce się wykorzystywać potencjał ludzi jeszcze w dobrym piwie niezorientowanych trzeba taką imprezę zrobić w niedalekiej odległości od centrum. Tak nam się przynajmniej wydawało.

L1780106Droga na miejsce dzięki specjalnej zmianie kursowania autobusu linii 940 była bezproblemowa i zajęła jakieś 20 minut z dworca kolejowego do fabryki na Zawodziu. Po przybyciu oczom ukazały się całkiem sporej wielkości fabryczne zabudowania. W takim miejscu piwnego festiwalu jeszcze nie było! Pogoda dopisała i sporo ludzi przebywało na klimatycznym dziedzińcu gdzie ulokowano strefę gastro. Same piwne stoiska znajdowały się w fabrycznych halach na piętrze i to (obok niewystarczającej ilości toalet) była jedyna niedogodność – przy wychodzeniu na dziedziniec trzeba było pokonać wąskie schody na których tworzyły się zatory. No właśnie, frekwencja. Okazało się, że okoliczni miłośnicy dobrego piwa nie zawiedli i licznie stawili się na imprezie. Samych wystawców też było sporo i ten jeden dzień który tam spędziłem był za krótki by spróbować wszystkich ciekawych piw. Prawie na skandal zakrawa fakt, że nie spróbowałem piwa festiwalowego od Browariat/Camba Bavaria i na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że jasne mocne lagery (w dodatku z Niemiec) to nie moja bajka.

Co zatem udało mi się spróbować? Jako że zapamiętałem świetne Rajza do Kaliforni które piłem tydzień wcześniej na krakowskim Beerweek to zacząłem od nowości z kontraktowego Hajera czyli Hica w stylu american amber ale z dodatkiem słodu wędzonego. W aromacie trochę cytrusa i warzywnego motywu. Smak niestety wskutek temperatury bliskiej zamrożeniu totalnie spłaszczony z dość lekką wędzonką. Zanim się ociepliło już wypiłem.L1780026 Tak to bywa z pierwszym piwem. Kolejne to Jan Hibisbach z Hopium czyli pale ale z hibiskusem. Piękny czerwony kolor, owocowo-wiśniowy aromat. Czyżby pomyłkowo podczepiony Sherrylock Holmes? Nic z tego, w smaku mamy bardzo specyficzny ziołowo-owocowo-słodki posmak.  Nie mój klimat. Sprawdzam za to jak się ma nowa warka L1780040Sherrylocka Holmesa, które dopiero co zdobyło tytuł Debiutu Miesiąca w sierpniu. W aromacie w porządku – kwaskowo i owocowo. Ale niestety smak już nie ten sam. Jest spłaszczony, pozbawiony tego kwaskowego pazura. Bartek zdaje sobie sprawę z ugrzecznionego charakteru nowej warki i mam nadzieję że nastąpi powrót do zdecydowanego smaku. Mój apetyt na rześkiego soura zaspokoiło kolejne piwo – Sputnik czyli cherry wheat z chorzowskiego Redena (nie mylić z tym większym ze Świętochłowic). Owocowy, wiśniowy, kwaskowy – rewelacyjne piwo które spożyłem w ilości bodajże czterech pod rząd!

TBPo swoim wykładzie spróbowałem piwa z nowego browaru Roch. Ich Folblut w stylu English IPA niczym nie zaskoczył. Wyraźny karmel i taka też goryczka. Przechodzimy do innego debiutanta, tyle że kontraktowego. Tattooed Beer warzy w czeskim Slezský Pivovar Havířov niedaleko Ostravy ale obecnie trwają poszukiwania browaru na kontrakt w Polsce. Piłem te piwa tydzień wcześniej tyle że było już koło północy i niewiele zanotowałem. Teraz spróbowałem na spokojnie. Najpierw Beach Girl w stylu summer ale. Świetne piwo z optymalną goryczką i wspaniałym cytrusowym aromatem. Takie piwa można pić litrami! Jednak nie ma lekko, trzeba próbować następnego czyli Rusałki – w 100% na słodach wędzonych. Piwo ma 10,5° ekstraktu a jest treściwe, oczywiście wędzone ale ma też rześką dawkę cytrusowej kwaskowości. Także Tattooed Beer to naprawdę dobre piwo i oby takimi pozostały po uwarzeniu w którymś z polskich browarów.

L1780117Wracamy do Redena na którego stoisku polewa piwowar Paweł Fityka. A polewa z nalewaka zainstalowanego w drewnianej beczce po whisky, w której jeszcze kilka dni temu leżakował Wostok czyli 20-ballingowy (praktycznie imperialny) stout. Jako że piwa były homeopatyczne ilości a zapotrzebowanie wiadome, spróbowałem samej końcówki z 5 litrowej beczułki z której Paweł lał to piwo. W aromacie czekolada ale też i rozpuszczalnik. W smaku prócz stoutowych motywów również wanilia plus delikatna słodycz. Mam buteleczkę tego piwa więc pogłębiona ocena już niedługo. Kolejne piwo za to było mistrzowskie. Dymy Cwajki czyli brown ale z 70% zasypem słodu wędzonego – pozycja obowiązkowa dla fanów wędzonek. Ogółem chorzowski Reden obok Tattooed Beer to najjaśniejsze punkty Silesia Beer Fest, brawo!

L1780194Pora robi się późna czas więc na Night Wolf ze Szpunta w stylu whisky stout. Już chciałem porównywać go z redenowym Wostokiem ale po pierwsze balling nie ten (niecałe 15° Blg), po drugie nie było leżakowane w drewnie. To było jedno z ostatnich piw próbowanych na festiwalu i zdążyłem zanotować tylko tyle, że o ile odczucie wędzonki jest jak najbardziej satysfakcjonujące to przeszkadzała mi tu zbyt duża słodycz. Sprawdźcie sami, ja też niedługo powtórzę to piwo.

L1780179Nie sposób nie wspomnieć o jednej z ostatnich butelek gzubowego Piknika z Dzikiem próbowanego wraz z Wiktorem. Wyrazista pieprzowość uzupełniona cytrusami. Już nie mogę się doczekać kiedy Gzub wystartuje z produkcją w swoim browarze!

Na koniec warto podnieść temat, który chyba najbardziej poruszył gawiedź na Silesia Beer Fest. Otóż Reden Świętochłowice pierwszego dnia festiwalu sprzedawał piwo w cenie 4 złotych. Za 0,2 zapytacie? Owszem. Jak też za 0,3 oraz 0,5. Wszystko po 4 złote. Efekt? Skargi wystawców do organizatorów festiwalu czego efektem było zaprzestanie tej formy sprzedaży w dni kolejne. Promil czyli PH Redena miał żal, że nikt z branży nie pofatygował się do niego zapytać o co chodzi. Pytanie czy to dumping czy uczciwa cena? Reden twierdzi, że piwo z browaru wychodzi w cenie 4 złoty a reszta to już prowizje dostawców, hurtowników, sklepów. Czy piwny festiwal nie jest optymalną okazją by pozbyć się tego balastu i oferować piwo w cenie jaka jest w browarze? Moim zdaniem jak najbardziej, choć 4 złote nie powinno być za pół litra bo nie przychodzi się na festiwal po to by żłopać to samo piwo w dużych ilościach. To nie Oktoberfest. Także 4 złote w porządku, tyle że za góra 300 ml (taką zresztą pojemność miało festiwalowe szkło). A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

20 komentarzy »

  1. Moim zadaniem to co zrobił Reden, nie przystoi browarowi mieniącym się jako rzemieślniczy. Myślę że był to strzał w kolano dla browaru ze Świętochłowic, powód? Sprzedajesz kanjpie X piwo po 4,3 zł brutto – a potem to samo piwo sprzedajesz na swoim stoisku za 4. Jak zatem wytłumaczyć klientowi multitapu że piwo w knajpie kosztuje 10 zł a na festiwalu 4 ? Pomijam kwestię dalszej współpracy knajp z Górnego Śląsku z browarem Reden, myślę że przez pewien czas ciężko będzie znaleźć świętochłowickie piwo na śląskiej ziemi. Nazwałbym to sraniem do własnego gniazda.

    • Reden właściwie jako pierwszy pokazał w tak wydatny sposób jaki jest koszt piwa wychodzącego z browaru (a przynajmniej z ich browaru w Świętochłowicach). Fakt, że nie zyska to im przychylności w branży bo końcowe ceny w wielokranach są właściwie na podobnym poziomie niezależnie od ceny zakupu piwa (nie dotyczy piw czeskich).

  2. Przypomniało mi się, ze jakiś czas temu piwa z Redenu w katowickich multitapach były w cenach w okolicy 8zł (a reszta po 11). Ludzie gadali, ze z tego powodu sprzedaż Redenu szła gorzej 🙂 Bo cena była podejrzana. Teraz jest juz po 11 jak wszystkie inne…

    A ja i tak Reden będę pił TYLKO w Chorzowie w ich minibrowarze, bo tam jest dobry/bardzodobry/doskonały a cena mi zwisa.

  3. sądzę, że Reden – zrobił to całkowicie umyślne – nie byli przekonani do imprezy w Katowicach, musieli zrobić coś, żeby na 100% sprzedawało się im piwo. Sama nazwa „budka z piwem” ??? wtf? Szkoda, że zamiast działać razem odłączyli się od ludzi ze śląska. Organizatorzy SBF jak i multitapy z okolic powinni mocno przemyśleć dalszą współpracę z tym browarem .. Taka rada dla nich na przyszłość – nie kopcie pod sobą dołków – w szczególności na swoim terenie!

    • Racja! Wziąłem znajomych co poznają dopiero kraft, to myślą jak festiwal (czyli reklama/promocja), a tu patrzą, że ceny za małe piwo kosztuje tyle samo albo więcej niż butelka w sklepie, to coś chyba jest nie tak. Trzeba jakoś zachęcać nowych ludzi, a nie tylko zdzierać kasę póki się da.

  4. Pal licho cenę. Większość ludzi bardziej niż na cenę, zwracało uwagę na jakość (o czym świadczy to, że nie siedzieli pod Biedronką). I tu właśnie jawi się prawdziwa bezczelność niektórych browarów (nie wymienię jakich). Otóż zrobili lepsze piwo niż reszta. Uważam, że jakość wszystkich piw powinna być na zbliżonym poziomie, tak aby każdy z browarów mógł sprzedać tyle samo.

  5. Ja mam zupełnie inne przemyślenia. Reden postąpił jak najbardziej słusznie, wyznaczając nową drogę piwnym festiwalom. Festiwal to jest głównie forma reklamy, nie zarobku. Przypuszczam że nikt z komentujących nie był na festiwalu w Łebie. Potencjał wielki, a frekwencja mała, żeby nie powiedzieć żadna. Wszyscy wystawcy dostali po kieszeni. Tam sytuacja była odwrotna. 200m od festiwalu sklep z sieci Lewiatan, a tam na półce:
    Hoppy Queen – Doctor Brew – 7,59PLN
    Cascade IPA – Doctor Brew – 8,29PLN
    Mosaic IPA – Doctor Brew – 4,99PLN
    Surfer – Gościszewo – 7,29PLN
    Be Like Mitch – AleBrowar – 8,99PLN
    Crazy Mike – AleBrowar – 7,80PLN
    Kulawy Ork – Chmielogród – 4,35PLN
    MC Farmer – Reden – 7,25PLN
    Citra IPA – Birbant – 7,15PLN
    Nelson Souvin – Birbant – 7,45PLN
    Mnich – Profesja – 6,49PLN
    Wszystko ceny za 0,5l, czyli cena festiwalowego 0,3l.
    Proszę mi teraz wytłumaczyć jak to możliwe że cena piwa bezpośrednio z browaru jest (była) o tyle wyższa niż na sklepowej półce.
    Idąc tropem poprzednich wpisów, okazuje się że piwo na Festiwalu Dobrego Piwa w Łebie było po prostu za tanie.
    Wracając do samego SFB i Redena. Nikomu nic do tego jaką kto sobie obierze formę reklamy. Ja osobiście w Katowicach nie wypiłem ani jednego piwa ze Świętochłowic. Było tyle ciekawych piw do spróbowania że szkoda powielać coś co się już piło. Mimo dobrej ceny.

  6. Reden mógł by dawać piwo nawet za darmo, ich sprawa jak się chcą reklamować, a od tego właśnie jest festiwal. OD PROMOCJI swojego browaru.
    Jeszcze chwila a zacznę myśleć że inne browary przyjeżdżają zarobić…

  7. Gdybym miał zrobić jakąś gradacje cen to najwyższa powinna być w knajpie za piwo z beczki a najtańsza w browarze za piwo w butelce. Jeżeli festiwale maja mieć jakąś racje bytu to ceny też powinny w jakimś stopniu przyciągać. Dobra formuła festiwalu byłaby, gdyby browar przywoził piwo na festiwal i na miejscu zamiast sprzedażą zajmował się jego promocją, kontaktami z konsumentami. Taniej wyszłoby, gdyby organizatorzy zajęli się sprzedażą piwa i ustalaniem cen na danym festiwalu.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.