BUW krajowych nadmorskich kurortach o dobre piwo łatwo nie jest, to już wiecie chociażby z martyrologicznego cyklu Pamiętniki z wakacji. Wybierając jednak Ustkę na kilkudniowy urlop wiedziałem, że nie jadę w kompletną otchłań piwną. Światełkiem w tunelu miał być miejscowy restauracyjny Browar Ustka. Czytając wcześniejsze opisy wiedziałem, że trzeba oczekiwać sytuacji nietypowych. Po pierwsze czas otwarcia. A właściwie zamknięcia. Drzewiej czynny bodajże do 20, teraz godzinę dłużej z zastrzeżeniem, że jak klientów brak, to finał następuje wcześniej. Druga sprawa to wyszynk. Prowadzony jest on w restauracji Tiffany’s, która znajduje się obok budynku, gdzie usytuowana jest warzelnia. Ale właściwie to dobrze, bo sztywny wystrój wnętrza przypominający stołówkę na korporacyjnym wyjeździe integracyjnym nie nastraja pozytywnie. A tak możemy usiąść sobie na tarasie zwieńczonym dachową konstrukcją bez dachu. W słoneczne dni znalezienie tu cienia to niezłe wyzwanie! Może jeszcze słówko o tej stołówce. Zdziwiliśmy się, że 3/4 dań z karty oferowanych jest tu cenie złotych 19. Wszystko stało się jasne, gdy na stół dostarczono de volaille. Cóż, standard bardziej stołówkowy niż restauracyjny. Gdy dodamy fakt, że miejsce to nie posiada żadnej strony internetowej czy profilu na FB, sytuacja staje się naprawdę kuriozalna.

No dobra, to wrażenia ogólne ale przecież piwo jest najważniejsze. Z pięciu widocznych w karcie niedostępny był tylko witbier. Lekkie zdziwienie wywoływał fakt, że wszystkie to górna fermentacja. No ale jak ma być nietypowo, to po całości…Gdy piwa zaserwowano w koncernowym szkle, byłem pełen obaw o poziom tutejszego piwowarstwa. Czy słusznie? Obejrzyjcie wideo 🙂

Browar Ustka, Ustka, Marynarki Polskiej 10

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.