Pamiętacie degustację domowych piw od Kentakiego przeprowadzoną na zeszłorocznym Craft Beerweek Rzeszów? Byłem pod wrażeniem niesamowitego ~100% Peated RISa. Tamta degustacja zaowocowała postanowieniem zrobienia imprezy w Wawie z wersją beczkową tego piwa. W grudniu spotkaliśmy się zatem w Chmielarni na Twardej, aby spróbować Mrocznego Kochasia. Kolejna partia piw od Kentakiego dotarła do mnie pocztą (szacun za pakunek!), wybaczcie więc że nie będzie wspólnego materiału wideo. Piwa za to są chyba najbardziej hardkorowe z możliwych – sour/wild ale czyli siury i dzikusy!
No to jedziemy!
Siurek 11°
Prezencja – cieszące oko opalizujące jasne złoto, ładna drobna i biała piana. I co najważniejsze, jest trwała!
Aromat – najpierw średnio intensywny dziki motyw brettów, potem cytrus, a po ponownym napełnieniu szkła pojawia się lekki zapach kwasu mlekowego
Smak – cudnie rześki, kwaskowo cytrynowo-cytrusowy z lekko zaznaczonym motywem funky. Goryczka wyczuwalna w posmaku, osadza lekko na języku. Po kolejnym napełnieniu szkła wraz z osadem z butelki pojawia się lekki kwas mlekowy
Nasycenie – średniowysokie, idealne
Rewelacyjny, złożony smakowo sesyjny sour z dobrze zaznaczoną goryczką. Piłbym w opór!
Brown Siur 16°
Prezencja – ciemny rubin wzbudza szacunek, choć szkoda że piany zero
Aromat – mało intensywny. Jest ciemny owoc i trochę orzecha
Smak – przede wszystkim ciemne owoce – czarna porzeczka, jeżyna. Lekka kwaskowość, treściwość średnia. Kojarzy się z kompotem. No dobra, trochę tych słodów brown jest (lekki herbatnik)
Nasycenie – co najwyżej średnie, dla mnie zbyt niskie
Kompot z jeżyn i porzeczek 😛
Dzika Wiśnia
Prezencja – piękny czerwony kolor! Piana jest tylko na początku
Aromat – po otwarciu kapsla zapach przepoconej skarpety, potem już klasyczny brett czyli stajnia i koń. No dobra, mocno spocony koń 😛 Na drugim planie owoce (wiśnia, porzeczka)
Smak – owocowe, kwaskowe, dzikie, tak wytrawne że aż zostawia suchy posmak. Bretty zeżarły wszystek cukru…
Nasycenie średniowysokie, optymalne
Idealne piwo na wkręcenie amatora typowych piw owocowych. Ale szczerze to jedno z najbardziej ekstremalnych piw owocowych – kompletnie pozbawione cukru i z mocno spoconym aromatem konia vel dojrzewającego sera
Siur 18°
Prezencja – niesamowita barwa, praktycznie klarowne złoto! Tu też piana jest tylko na początku
Aromat – brett plus alkohol. Po ogrzaniu mocny lakier/rozpuszczalnik. Pod sam koniec gdzieś majaczy cytrus, w końcu to potraktowane brettami imperialne IPA
Smak – woltaż czuć od pierwszego łyku, alkohol jest tu naprawdę konkret! Chociaż w porównaniu z pierwszym łykiem tego piwa w Rzeszowie jest o wiele lepiej, zapewne dlatego że piwo jest zimne i prawie rok wyleżakowane. Alkohol jest tu jednak bezlitosny, kojarzący się z wdychaniem aromatów areozolu. Dzikie motywy obecne, ale przykryte przez porażający woltaż.
Był hardkor i został hardkor. Dawno już nie wypiłem butelki tak mocnego jasnego piwa…
Konkludując – wszystkie piwa dostarczyły niesamowitych wrażeń i każde z nich charakteryzowało się unikalnym charakterem, choć oczywiście motywem przewodnim była kwaskowość i motyw funky. Gdyby jednak wybierać najlepsze, to moja klasyfikacja wygląda tak: Siurek 11°, Dzika Wiśnia, Brown Siur 16°, Siur 18°.
Kentaki, wielkie dzięki za piwo!
A w kolejnym odcinku porządnie wyleżakowane mocarze od Kentakiego, ale nie pytajcie kiedy. Może dopiero w sezonie jesienno-zimowym…
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Podobne
Poci się już siusiek 8 i pink siur 14 🙂
Siusiek 8 brzmi extra! A Pink Siur ma coś wspólnego z Różową Landrynką?
Pink to poniekąd do kwadratu landrynka 🙂 na błocie z pierwszego siura
Kentaki byłeś i jesteś (i pewnie będziesz) miszczem 😉
Ale nie szczam do piwa 😛 jeszcze 🙂