Mieliśmy ofensywę piw kwaśnych, obecnie nadchodzi czas piw dzikich! Granica pomiędzy sour a wild ale jest dość trudna do przeprowadzenia. Generalnie można przyjąć, że w piwach typu wild ale nie mamy dodanych bakterii kwasu mlekowego lactobacillus. Piwa te są albo poddane fermentacji spontanicznej drożdżami i mikrobami znajdującymi się w powietrzu albo fermentowane wyselekcjonowanym szczepem dzikich drożdży brettanomyces. Efekt brettów znany jest każdemu zaawansowanemu miłośnikowi piwa – aromat końskiej derki lub jak ja wolę to określać – zagrody lub stajni. Uwaga dla stylistycznych purystów – kategorię wild ale odnoszę do kategorii 28A w BJCP – Brett Beer.
Pierwszy z tego typu piwami eksperymentował Artezan. Był Funky Brett, był Albretcik, był Red Brett. Potem szturm przypuścił SzałPiw swoimi piwami fermentowanymi mieszanką brettów i z dodatkiem wnoszących kwaśność owoców. Wszystko to jednak były piwa dostępne w beczce, o mocno ograniczonym zasięgu.
Teraz dzięki piotrkowskiemu Olbrachtowi pojawiły się na rynku dwa piwa określane Funky Wild o ekstrakcie 12,5° Blg i to w wersji butelkowej! Obydwa „dzikusy” są z dodatkiem owoców – jedna wersja z jeżyną, druga z agrestem. Nadzór nad tymi piwami miał sam mistrz domowej produkcji piw belgijskich i piw dzikich czyli Krzysztof ‘josefik’ Juszczak!
Dzięki przesyłce z Olbrachta zawierającej dwie różne warki Funky Wild Agrest oraz Funky Wild Jeżyna mogłem sprawdzić jak w praktyce wyszła próba zabutelkowania „dzikusa”.
Zatem do degustacji!
Funky Wild Agrest data 14.08.2016
Aromat zaskakująco intensywny. Po otwarciu zapach unosi się w odległości pół metra od butelki – mamy zarówno bretty (stajna, zagroda) jak i mocną, lekko słodką owocowość. Z czasem jednak staje się trochę stęchły. Obstawiam obecność maślanu etylu który daje motywy owoców tropikalnych jak i sera, a które były wyczuwalne w zapachu
Smak – pierwszy łyk i we znaki daje się ekwilibrystyczne połączenie kwaśności i lekkiej słodyczy. Finisz jednak jest suchy, wytrawny. Gdy piwo zachowuje nasycenie, odczucie słodyczy jest maskowane. Przy wygazowanym piwie czuć słodkawy posmak. Jednak ogólny profil jest kwaskowy
Nasycenie początkowo wysokie co bardzo dobrze wpływa na rześkość i pijalność piwa. Jednak po kilku minutach siada i odbija się to niekorzystnie na smaku
Funky Wild Agrest data 28.08.2016
Aromat bardziej czysty, mniej intensywny. Leciutki cytrus, lekki brett. Po kilku minutach pojawia się „zjełczały” motyw, który tym razem kojarzy się z kwasem masłowym
Smak – wyraziście kwaskowe, charakterystyczny „rustykalny” motyw brettów jak najbardziej obecny, dopełnieniem jest owocowość. Kompleksowy, złożony. Pod koniec wyczuwalny motyw kwasu mlekowego, który nie wiadomo skąd się tu wziął…
Nasycenie dobre, piwo się nie wygazowuje tak szybko jak starsza wersja
Podsumowując – obydwie wersje w moim odczuciu posiadają wadę tzn. obecność kwasu masłowego, który rozwija się w starszym piwie w maślan etylu. Razem z dzikim motywem brettów daje to niezbyt ciekawy efekt w aromacie. Poprawić też trzeba nasycenie, które zbyt szybko siada. Pod tym względem lepsze wrażenie sprawiła młodsza warka. Natomiast ogólnie kwaskowy profil tego piwa jak najbardziej mi odpowiada 🙂
W ramach bonusu postanowiłem jeszcze sprawdzić wersję z jeżyną
Aromat landrynkowy, w drugim rzucie bretty
Smak słodkawy, owocowy
Nasycenie średnie
Sprawia wrażenie piwa, do którego dodano syrop owocowy. Zdecydowanie bardziej przystępne dla zwykłego odbiorcy niż wersja z agrestem.
Niestety nie miałem jeszcze okazji spróbowania wersji beczkowych tych piw. Jeśli mieliście możliwość ich próbować, to dajcie znać czy odczucia z degustacji macie podobne!
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Podobne
1 komentarz »