Stało się. Ikoniczny browar europejskiej rewolucji piwnej otworzył swój firmowy lokal w Polsce. Fakt uruchomienia lokalu BrewDoga w Warszawie obstawiałem z jakieś dwa lata temu i mówiłem czołowym polskim rzemieślnikom, by jak najszybciej otwierali patronackie lokale w wawie. Bo niedługo przyjdzie BrewDog i będzie pozamiatane. Minęło trochę czasu. W wawie jest koło trzydziestu wielokranów. Patronackie lokale ma Pracownia Piwa i Piwne Podziemie, ale prekursorzy (Pinta, AleBrowar) pozostają poza stolicą. No dobra, lokal Artezana ruszy w najbliższych tygodniach. Nie zmienia to jednak faktu, że przez ten czas rynek na tyle się zmienił, a polski craft na tyle urósł w siłę, że BrewDog za bardzo nie poprzestawia tutaj szyków. Na sprawę trzeba zatem spojrzeć nie z poziomu konkurencji ale świetnego uzupełnienia piwnego krajobrazu miasta. Lokalizacja w zabytkowej kamienicy na ulicy Widok optymalnie wpisuje się w szlak pomiędzy knajpami Nowogrodzkiej a Chmielnej i dalej Starym Miastem.
Piwa BrewDoga piłem ostatni raz z 5 lat temu w krakowskiej Omercie. Potem był już czas polskich rzemieślników. Postanowiłem odświeżyć wspomnienia i na początek zamówiłem Punk IPA. Klarowne, czyste w smaku, nasuwało skojarzenia z lagerem. Szału nie ma. Potem próbka Elvis Juice – tu już lepiej. Piwo ma wyrazisty owocowy, grejprfrutowy, lekko słodki w aromacie charakter. Smak wytrawny, owocowy i znów czysty wskutek filtracji. W międzyczasie łyk oatmeal milk stouta o nazwie Jet Black Heart. Lekka laktoza w zapachu, natomiast w smaku zbyt wysoka kwaśność od słodów palonych i brak ciała. Czyżby zatem czekało piwne rozczarowanie w zetknięciu z legendą? Bynajmniej. Piwem wieczoru dla mnie stał się Vagabond – bezglutenowe pale ale. Walić kwestię glutenu (choć dla niektórych to sprawa życia i śmierci), to piwo urzekło mnie swoim czystym, pełnym cytrusowego aromatu i smaku charakterem. Filtracja wpłynęła na wycięcie akcentów estrowych pochodzących z pracy drożdży, pozostawiając esencję chmielowego aromatu i smaku. Rewelacja, takiego piwa w Polsce jeszcze nie uwarzono!
Kilka słów trzeba powiedzieć o cenach. Obstawiałem 16 zł za pojemność 400 ml. Tymczasem zaskoczenie. Podstawową miarą jest pinta angielska (568 ml) w cenie…16 pln. Nieźle. Piwa sprzedawane są też na miarę 2/3 pinty (akurat do Teku) za 12 zł i 1/2 pinty (280 ml). Degustacyjny kielonek (1/3) to koszt złotych sześciu. Więc trzeba wyraźnie powiedzieć – cenowo jest przystępnie!
Nie można zapominać o przeznaczeniu sześciu kranów dla polskich rzemieślników. Z Piotrkiem Sosinem z Trzech Kumpli spróbowałem po raz kolejny Startera (American Easy Saison 8°) – zdecydowanie popieram warzenie tak lekko alkoholowych, nisko ballingowych piw. Tym razem piwo zaskakiwało monstrualnie cytrynowym aromatem i w ch..j mocnym odfermentowaniem. Lekkie, cytrusowe, na upały wymarzone.
Obok BrewDoga znajduje się lokal z lanym Guinnesem za 19 zł/0,5. Już snujemy plany, żeby umieścił się tam Mikkeller 😉
BrewDog Warszawa, Warszawa, Widok 8
Facebook
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie…
Podobne
3 Comments »