Zgodnie z ostatnim trendem, każdy szanujący się wielokran musi uwarzyć kooperacyjne piwo z którymś z rzemieślników. O wspólnym projekcie warszawskiego Sketcha oraz Browaru Bednary czyli Kumkwat Ale pisałem już w […]
Zgodnie z ostatnim trendem, każdy szanujący się wielokran musi uwarzyć kooperacyjne piwo z którymś z rzemieślników. O wspólnym projekcie warszawskiego Sketcha oraz Browaru Bednary czyli Kumkwat Ale pisałem już w relacji z warzenia, które odbyło się 5 stycznia. Praktycznie miesiąc później spotkaliśmy się z Łukaszem i Rafałem na premierze tego piwa. Po raz pierwszy poczułem ten dreszczyk emocji, który zapewne towarzyszy piwowarowi gdy próbuje gotowe już piwo. A skoro zostałem wymieniony na etykiecie, to fajnie by piwo wstydu nie przyniosło.
Ok, zatem otrzymuję nalane i już oko cieszy ciemnozłota opalizująca barwa i gęsta biała piana, która potem redukuje się do cienkiej ale stabilnej warstwy. W zapachu pierwsze odczucie to ulga bo żadnej wady nie ma. Cytrus średnio intensywny, mięty nie czuć. Pierwszy łyk i zaskoczenie intensywnością goryczki. Jak na apa trochę zbyt mocna. Jednak już w połowie smak się adaptuje i wrażenie robi czysty smak piwa, wyczuwalna jest też świeżość i rześkość nadawana przez miętę. Doznanie intensywności kumkwatu w smaku z każdym łykiem tylko rośnie. Świetnie pijalne piwo i pewnie tak bym kontynuował cały wieczór z Kumkwat Ale. Nie mogłem jednak odpuścić specjału, który pojawił się w ramach obchodów drugich urodzin Bednar czyli Saint Satanislava. Dwa pokale wystarczyły, abym musiał przejść się na dłuższy spacer 😉
Podsumowując – Kumkwat Ale mnie nie zawiodło i bez wątpienia jest to najlepsze apa/aipa uwarzone w Bednarach. A niedługo czekają nas kolejne kooperacyjne piwa z Bednar!
4 Comments »