Piwny Blog Day 1.0
29 września w Poznaniu odbyło się pierwsze spotkanie piwnych blogerów pod nazwą „Piwny Blog Day 1.0”. W spotkaniu udział wzięło 19-tu autorów piwnych witryn. W zapowiedzi pojawiło się szumne określenie […]
Polskie rzemieślnicze piwa i browary, relacje z imprez i wydarzeń czyli wszystko to, co w świecie polskiego dobrego piwa najważniejsze
29 września w Poznaniu odbyło się pierwsze spotkanie piwnych blogerów pod nazwą „Piwny Blog Day 1.0”. W spotkaniu udział wzięło 19-tu autorów piwnych witryn. W zapowiedzi pojawiło się szumne określenie […]
29 września w Poznaniu odbyło się pierwsze spotkanie piwnych blogerów pod nazwą „Piwny Blog Day 1.0”. W spotkaniu udział wzięło 19-tu autorów piwnych witryn. W zapowiedzi pojawiło się szumne określenie „kongres”, na szczęście atmosfera była bardziej luźna niż sugerowała to nazwa.
W pierwszej części zaprezentowane zostały ogólne tematy dotyczące piwa i piwowarstwa. Ziemowit Fałat, jeden z pierwszych piwnych dziennikarzy, obecnie piwowar Pinty, przedstawił perspektywę 20 lat piwowarstwa w Polsce. Porównanie liczby browarów przemysłowych funkcjonujących w 1992 do skromnej liczby tych, które nadal warzą pokazuje skalę spustoszenia. Sytuację ratuje liczba nowopowstających browarów restauracyjnych i rzemieślniczych. Zdaniem Ziemowita, za 8 lat liczba tego typu browarów w Polsce oscylować będzie koło stu, zatem piwnym blogerom na pewno nie zabraknie tematów.
Kolejną prezentację przeprowadził dr. Andrzej Sadownik z SGGW, prekursor domowego warzenia w Polsce. Wyczerpująco poruszył tematykę chmielu, jego składu chemicznego, a także historii i specyfiki zastosowania w piwowarstwie. Pokazał jak systematycznie zmniejsza się goryczka w krajowych piwach (obecnie wartość IBU wynosi kilkanaście jednostek) i dlaczego odmiany amerykańskie są tak wartościowe (zawierają jednocześnie goryczkę jak i aromat). Według dr. Sadownika górną granicą poziomu goryczki w piwie jest 120 IBU, o czym warto pamiętać obserwując coraz wyższe wartości na etykietach.
Zagadnienie piwnego sędziowania, oceny piwa i czynników na ocenę wpływających poruszył Krzysztof „Skitof” Lechowski odpowiedzialny za zredagowanie terminu „piwo” w polskiej wersji Wikipedii. Jego zdaniem, ocena piwa powinna być jak najbardziej zobiektywizowana i oderwana od odczuć degustatora. Dzięki temu wynik oceny danego piwa w konkursie jest bardziej miarodajny. Osobiście sądzę, że konkursy piwne potrzebne są jedynie piwowarom, browarom lub mało zaawansowanym piwoszom. Zorientowanemu konsumentowi wyniki konkursów nie są potrzebne do docenienia piwa.
Panel zakończony został „blind testingiem” przygotowanym przez Tomka „Kopyra” Kopyrę. Uczestnikom zaserwowano 11 próbek różnych piw. Łatwo na pewno nie było, a że większość stanowiły piwa wyspiarskie to bezkonkurencyjnym zwyciężcą okazał się Szymon – barman z poznańskiej Setki, który wcześniej spędził sporo czasu za kontuarem tamtejszych pubów.
Po obiedzie nadszedł czas na zagadnienia bezpośrednio związane z piwną blogosferą. Sesję otworzył Marcin „Mason” Chmielarz z tezą „Blogi piwne jako źródło wiedzy specjalistycznej”. Moim zdaniem stwierdzenie to jest prawdziwe jedynie w stosunku do blogów zagranicznych, których zresztą dotyczyła zdecydowanie większa część prezentacji „Masona”.
Następnie swoją koncepcję blogowania przedstawił Bartek Napieraj, obecnie jeden z filarów AleBrowaru. W swoim podejściu skupia się on na jak najszerszym odbiorze zamieszczanych treści przeznaczonych, jak się wydaje, do co najwyżej średniozaawansowanego piwosza. Jednocześnie postulował kwestię specjalizacji i profesjonalizacji blogerów, rzecz jak najbardziej słuszną. Prezentacja spotkała się z żywymi reakcjami, co pozwoliło płynnie przejść do dyskusji moderowanej przez wymienionego już „Kopyra”. Osobiście przedstawiłem krytykę obecnego poziomu piwnych blogów, które w zdecydowanej większości poświęcone są recenzowaniu piw butelkowych degustowanych w domowym zaciszu. Uważam, że w ten sposób nie da się budować kultury piwnej opartej na piwie lanym. Piwiarnie są naturalnym środowiskiem dla piwa i należy promować właśnie taki sposób jego picia. Bardzo dobrym kierunkiem obranym w tym celu są piwne premiery i wydarzenia pozwalające na bezpośrednie spotkania ludzi zaangażowanych w piwną scenę. Biorąc pod uwagę względnie słaby poziom naszej blogosfery zgadzam się, że perspektywy rozwoju są bardzo obiecujące. Po pierwsze jest dużo do nadrobienia (więcej publicystyki!), po drugie, małych browarów i ciekawych piw będzie tylko więcej 🙂
Po części merytorycznej nadszedł czas na część rozrywkową. Sposoby serwowania Pilsner Urqella zaprezentował laureat International Master Bartender, duńczyk Rasmus Kobbersmed. Z zapowiadanego maratonu po lokalach Poznania nic nie wyszło i dobrze – uczestnicy od razu skierowali się do Setki, gdzie na kranach czekało 12 piw z polskich minibrowarów i browarów kontraktowych. Na blogerów czekały specjalnie podpięte beczki AleBrowaru, a wydarzeniem była premiera „Angielskiego Śniadnia” Pinty. Spotkania w indywidualnych grupach trwały jeszcze po północy. Dla mnie wiadomością dnia okazał się (dość konkretny) plan otwarcia lokalu z minimum 6 nalewakami z dobrym piwem w Warszawie!
Inspiratorem i organizatorem spotkania „Piwny Blog Day” był Pilsner Urquell należący do koncernu SABMiller. Partnerami imprezy były: AleBrowar, Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych oraz Browar.biz. Krytycznie patrząc na poczynania koncernów, docenić należy inicjatywę wspólnego spotkania i zintegrowania piwnej blogosfery. Obyśmy podczas kolejnej edycji mieli możliwość nie tylko spotkania w różnorodnym gronie, ale zaobserwowania większej różnorodności tematów podejmowanych przez piwnych blogerów!
Nie sposób sie nie zgodzić 🙂 i zapewniam że zrobię wszystko żeby imprez było jak najwiecej. Trzeba będzie jednak pomyśleć nad innymi sposobami aktywizacji kultury bo imprezy to praktycznie Warszawa, Poznań, Wrocław, Łódź, Kraków. To poważne ograniczenie.
Ale i w mniejszych miastach przecież są już ciekawe lokale – Toruń, Olsztyn, Bielsko-Biała, Rzeszów i inne. Pytanie czy można liczyć na odpowiednią frekwencję podczas takiego wydarzenia. Nie bez znaczenia jest też siła nabywcza miejscowych, co przy cenach piw „kontraktowych” może być istotną kwestią 🙂
Mnie się podoba pomysł z mniejszymi miejscowościami, oprócz naszych chęci do spotkań i propagowania wiedzy, potrzebne są jeszcze lokale które nas ugoszczą. Nie mówię tu o jakiś gratyfikacjach, ale choćby zaproszeniu i stworzeniu warunków. Niestety bez lokali zostaje nam tylko butelkowa rewolucja 😦
Ale cóż bardziej nobilitującego dla takiego lokalu z mniejszego miasta, jeśli będzie przed całą Polską mógł pochwalić się, że gościł piwnych „kontraktowców” czy „rzemieślników. Pytanie po czyjej stronie powinna leżeć inicjatywa organizacji takiego wydarzenia…
Z moich doświadczeń wynika, że łatwo nie jest, w malutkich miejscowościach jest bardzo słabo, zazwyczaj słyszę pytanie a ile mi Pan zapłaci. Ale i tak mnie nie zniechęcą 😉
Co do Warszawy to trochę przesadzone 🙂 No, ale na szczęście AleBrowar stara się to zmienić.
no szkoda że mnie nie zaproszono
http://www.facebook.com/events/443996388970067/ Wpadniesz 10 do Poznania? Pytam tu bo nie mam innego namiaru w tej chwili.