PG2015Po ubiegłorocznej edycji Piwowarskiej Gwiazdki wiadomym było, że wizyta w roku kolejnym jest rzeczą obowiązkową. Świąteczno-rodzinna atmosfera z udziałem przedstawicieli browarów i inicjatyw rzemieślniczych to rzecz w skali kraju wyjątkowa. Chyba jednak nikt nie spodziewał się tu takich tłumów. Marek z Pinty mówił, że gdy przybył gdzieś koło godz. 20, to na sali nie było już nawet miejsc stojących. Uwzględniając dokumentację kasową szacuje się, że w tym roku przez Piwowarską Gwiazdkę przewinęło się minimum 300 osób, wśród których byli reprezentanci 15 browarów i inicjatyw rzemieślniczych. Powoli wygląda to jak przybrowarowy minifestiwal, a przecież mówi się że właśnie tego typu imprezy będą organizowane coraz częściej. W każdym razie obserwując przyrost frekwencji następujący z każdą kolejną edycją, to może rzeczywiście Wojtek Frączyk będzie musiał ustawić dodatkowy namiot lub zrobić imprezę biletowaną.

Na Piwowarskiej Gwiazdce pojawiły się dwie nowości. Sweet stout o nazwie Mariasia uwarzony „na cześć laktacji” okazał się najbardziej wytrawnym sweet/milk stoutem jakiego kiedykolwiek piłem. Owszem, było tu trochę laktozy w aromacie i wyczuwalna była delikatna słodycz ale charakter piwu nadawały czekoladowo-palone motywy ciemnych słodów. Pełne, treściwe, świetne piwo! Inaczej sprawa się miała z Ratelem czyli imperialnym stoutem „kolaboranckiej” spółki. Już biała bąblowata piana nasuwała wątpliwości co do tego piwa. W aromacie sporo alkoholu i czegoś zbliżonego do melasy nie zachęcało do spróbowania. No więc nie spróbowałem.

Bardzo intrygującym piwem okazała się nowa odsłona X-Nitro IPA Barrel Aged. Piwo, które wygrało głosami publiczności na drugiej edycji Beer Geek Madness teraz charakteryzowało się aromatem cytrusów połączonym z lekkimi akcentami Brettów. Najciekawszy był jednak smak – do zauważalnej goryczki dołączała delikatna waniliowa słodkość pochodząca od drewnianej beczki. Całość mocno rozgrzewająca, idealna na toczenie dyskusji na zewnątrz przed gospodą.

Na takich imprezach sprawdzają się jednak najlepiej piwa względnie lekkie, sesyjne. Ja tym razem odpuściłem mojego faworyta czyli Simcoe Pilsa i raczyłem się pszenicznym Augustiańskim. W życiu bym nie pomyślał, że zabraknie mi w piwie odrobiny słodyczy. Lane na początku wieczoru było aż za wytrawne, za mocno odfermentowane. To podłączone później było już optymalne. Przygodę z pszenicznym kontynuowaliśmy też następnego dnia, a także przeprowadziliśmy wideodegustację rocznej butelki Portera Bałtyckiego Wędzonego 19°. Mam nadzieję, że za rok podobny sprawdzian zrobimy dla wersji 24°!

4 komentarze »

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.