Sprawa z piwnymi festiwalami już od jakiegoś czasu jest jasna. Na imprezy masowe w ciągu najbliższych kilku miesięcy nie ma co liczyć. Co innego z eventami organizowanymi przy browarach. Przeprowadzane na wolnym powietrzu, gromadzące zdecydowanie mniej osób są obecnie jedyną możliwością poczucia przedpandemicznego klimatu. Po ogłoszeniu przez rząd odblokowania imprez na wolnym powietrzu do 150 osób spodziewałem się wysypu takich właśnie przybrowarowych minifestiwali. Sytuacja rozwija się jednak dość powoli. Na razie odbył się wyłącznie 100% Craft, w bliskich planach są dni otwarte w Browarze Kazimierz.

Na 100% Craft byłem w piątek. Co tu dużo pisać, ekipa która pojawiła się w Błoniu to zaprawieni w boju starzy wyjadacze. Jednak tradycyjnie koło godziny 17 pociągiem z Wawy przybyła większa grupa osób „z zewnątrz”. Nie była tak liczna jak zazwyczaj ale wydaje mi się, że dzięki temu udało się zmieścić w narzuconych limitach. Z „atrakcji” nie zabrakło obowiązkowej piątkowej ulewy. W tym roku organizatorzy zabezpieczyli się przed taką sytuacją stawiając większy namiot.

W kwestiach piwnych prócz Artezana mieliśmy wspominany już Browar Kazimierz, Browar Zakładowy oraz Maltgarden. Miałem wrażenie, że największą atencją, przynajmniej wśród branży cieszyły się pilsy. Paradoks? A może powrót do normalności? Zróbmy więc szybki przegląd.

Artezan serwował Rozum i Godność Człowieka czyli pilsa z marakują. Zapytacie dlaczego w ten sposób? Otóż baza wyszła zbyt słodka i żeby ją złamać dodano marakuję. Uwierzcie mi, nawet po tym zabiegu było trochę słodkie.

Kazmierz oferował Pilsiwko. To wytrawne, czyste, dobrze chmielone piwo w stylu niemieckiego pilsa było chyba najczęściej lanym piwem w pierwszych godzinach imprezy. Nie bez znaczenia było 4,4% alko czyli najlżejsze wśród obecnych z beczki.

Zakładowy swojego Pilsa wyleżakował koło dwóch miesięcy. Zdecydowanie dobrze wylagerowany, choć dla mnie ze zbyt niską goryczką.

Maltgarden zabłysnął pilsem na Mosaiku czyli Backyard University. Orzeźwiające, czyste, zbalansowane. Smaczku nadaje fakt, że zostało uwarzone w AleBrowarze, który nigdy miał nie warzyć lagera.

Prócz pilsów były, a jakże, IPA. Mi do gustu przypadły: soczysty Wspólny Mianownik z Artezana oraz owocowo-ultrasoczysty, lekko granulatowy Ovi Awaits The Pass z Maltgardena. Warto zaznaczyć że to ipy bez żadnych dodatków.

Nie zabrakło specjałów czyli dzikusów z owocami autorstwa Łukasza Kropornickiego z Zakładowego. Spróbowaliśmy trzech – z arbuzem, ze śliwką oraz z marakują. To pierwsze jako zdecydowanie najmniej octowe, z początkowo lekko słodkim, a później kwaśnym smakiem i motywem zielonej skórki i odrobiną miąższu arbuza wywarł na mnie najlepsze wrażenie.

100% Craft wpisze się do historii jako pierwszy festiwal piwny czasu pandemii. Dobrze znów było spotkać starych znajomych i wspólnie napić się dobrego piwa. Oby i kolejne browary wkrótce zorganizowały takie lokalne inicjatywy.

 

 

2 komentarze »

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.