Pamiętacie ten entuzjazm po pierwszej edycji Festiwalu Piwowarów Domowych? Dobra formuła, świetne piwa, odjechane stoiska. I tylko ta sauna w środku. Minął rok i kolejna edycja odbyła się już w innym miejscu. Hala EXPO XXI na Prądzyńskiego nie zawiodła – spora przestrzeń, czyste i liczne toalety, no i efektywna klima.

Największy zatem mankament imprezy jakim było niewydolne klimatyzacyjnie miejsce, obecnie został naprawiony. Rok temu pisałem też o zagrożeniu zbytnią ingerencją głównego sponsora czyli GŻ w charakter imprezy. Nic takiego się nie stało. Bo chyba nikt nie traktuje serwowania piw bezalkoholowych czy też zwycięskiego piwa Dominika Połecia uwarzonego w Cieszynie jako nadużycia?

Na pierwszej edycji mieliśmy ponad 50 domowych browarów. Na tej ponad 70. Słabo? Rzecz absolutnie nieogarnialna w ten, jak się okazało, zbyt krótki wieczór. Z drugiej jednak strony bądźmy szczerzy – po godzinie dwudziestej sensowne ocenianie piwa raczej nie wchodziło w grę. Dlatego lista priorytetowych piw do spróbowania to rzecz niezbędna i oczywista na tego typu imprezach. Co wybrałem jako najciekawsze pozycje?

Po pierwsze lambiki i dzikusy. To co pokazał swoim blendem Paweł Masłowski zerwało beret. W ślepym teście obstawiałbym szlachetne belgijskie Gueuze. Chyba ze dwie minuty wąchałem to piwo, nim wziąłem pierwszy łyk. Piękna odbrettowa owocowość, zero octu. W smaku spodziewałem się ultra wytrawnego profilu, ale flanders będący składnikiem blendu, dał tu trochę ciała. Dobrze nasycone, rześkie, lekko kwaśne. Dla mnie piwo festiwalu!

Ciekawostką okazały się brett ale z truskawkami. Próbowałem ich z HasThousand Brewery i GruAle i to połączenie naprawdę fajnie gra. Prócz tego ten pierwszy browar zaskoczył piwem Neapolitana Ale smakującym jak pizzowe chrupki, z kolei ten drugi rewelacyjnym Sour APA zakwaszanym bakteriami lacto pochodzącymi z serowarni. Skoro przy kwasach jesteśmy, to trzeba wspomnieć o Modżajto Kurła od Penera – z rewelacyjnie orzeźwiającym miętowo-limonkowym motywem oraz Coffee Raspberry Sour z Guberni Suwalskiej z intensywnym malinowym aromatem i intrygującym, suchym odkawowym finiszem.

Nie sposób nie wspomnieć o Piwne Smaki Stela Sebastiana Cholewy. Po ubiegłorocznym zaskoczeniu bezalkoholowym APA, teraz rozszerzył portfolio w niskowoltażowym klimacie. Jego dwuprocentowy RIS z dodatkiem papryczek był niesamowity! Aha, i jeszcze Burakaja od Szczypty Chmielu czyli milkshake z….burakami!

Ten festiwal to nie tylko świetne piwa w wielkim wyborze, ale cieszące oko, fantazyjnie przygotowane stanowiska. Tak jak i w zeszłym roku stanowisko Rafała Szuplewskiego i Maxa Krawczyka (obecnie Tapwater Brewing) było dla mnie najlepsze. Dla zwolenników akwarystyki nie mogło być inaczej. Ale i zwycięskie stoisko Mateusza Karola z Browaru Krypta w klimacie Fallout, z oscylatorem i elektroniką rodem z lat 80-tych robiło wrażenie. No i to stoisko Browaru Pener na którym znalazło się miejsce dla Docenta i Marleny. Szacun!

Czy wobec tego Festiwal Piwowarów Domowych 2019 miał jakieś niedociągnięcia? Może to, że niektóre piwa zbyt szybko się skończyły? Ale przecież było i mnóstwo innych do spróbowania. Może to, że impreza trwała zbyt krótko? No ale przecież od 15:00 to i tak było sporo czasu.

W mojej ocenie impreza ta jest zdecydowanie jedną z ciekawszych na mapie polskich festiwali. A pod względem zaangażowania, energii i entuzjazmu wystawców (zarówno w kwestii przygotowanego piwa jak i stoiska) – bezkonkurencyjna w Polsce. Mam wielki niedosyt, a to najlepszy prognostyk na przyszły rok!

PS.

Chcę też odnieść się do sytuacji z moim zaginionym plecakiem. Mimo, że przez dłuższy czas pozostawał na sali przez nikogo niepilnowany, to nikt nie połasił się na łatwy fant. Bardzo cieszy, że jest uczciwość w piwnym narodzie!

PS.2

Wkrótce wideo z FDP – Alderaan i Gliss, Piwne Smaki Stela oraz Pod Starą Pipą!

 

5 komentarzy »

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.