Grudzień to coroczny czas podsumowań. Z oczywistych względów nie udało się przeprowadzić tylu rozmów co w poprzednich latach. Początkowo zrealizowałem podsumowanie online z przedstawicielami PINTY, Funky Fluid, Monstersa i Piwnego […]
Grudzień to coroczny czas podsumowań. Z oczywistych względów nie udało się przeprowadzić tylu rozmów co w poprzednich latach. Początkowo zrealizowałem podsumowanie online z przedstawicielami PINTY, Funky Fluid, Monstersa i Piwnego Podziemia. Zmęczony jednak rozmowami zza ekranu, wolałem pogadać na żywo. Tak powstały podsumowania z Browarem Artezan, Przetwórnią Chmielu, i pierwsze podsumowanie dotyczące sklepu specjalistycznego, czyli Piwomaniaka.
Nie brakowało domowych degustacji, z których na specjalną uwagę zasługuje ta dotycząca jedynego prawdziwego polskiego piwa szampańskiego receptury Czesława Dziełaka i Dawida Bobryka. Wyjątkowe piwo będące dowodem piwowarskiego kunsztu obydwu panów!
Ostatnim browarem otwartym w roku 2020 jest ten zlokalizowany w Łomnicy Górnej w województwie dolnośląskim. To pierwszy browar w Polsce uruchomiony w smażalni ryb!
W grudniu nie brakowało bardzo dobrych piw aspirujących do tytułu. Mój wybór padł na:
Tumski/ Absztyfikant – Wyprawa do Belgii
Wild Sour Ale Pinot Noir BA 14,5° Blg, 6,5 % alk.
Sporo czasu upłynęło od pojawienia się na rynku pierwszych krajowych piw dzikich. Że wspomnę chociażby o SzałPiw z września 2017 czy Maryensztadt z października 2019. To miał być jeden z trendów kolejnych lat, jednak nic takiego nie nastąpiło. Piwa dzikie okazują się widocznie niezbyt ekonomiczne biorąc pod uwagę proces ich powstawania i późniejsze możliwości sprzedażowe. Zdarza się też, że i efekt końcowy okazuje się niekoniecznie wart publicznego zaprezentowania.
Tym większe uznanie należy się tandemowi Piotr Gwiazda i Łukasz Szynkiewicz reprezentujących Browar Tumski z Płocka oraz Browar Absztyfikant. Ten pierwszy odpowiedzialny za Park Beczek – specjalny projekt płockiego minibrowaru długiego starzenia piw w beczkach. Wyprawa do Belgii leżakowała w beczkach po czerwonym winie Pinot Noir aż 615 dni! Z kolei Łukasz dobrał odpowiednią mieszankę drożdży brettanomyces i bakterii szczepu lactobacillus plantarum. Wynikiem tej kooperacji niezwykłe piwo, którego na rynku pojawiło się zaledwie nieco ponad tysiąc butelek 330 ml.
Po nalaniu ładnie prezentuje się w szkle poprzez swą opalizującą złotą barwę i cienką warstwę drobnoziarnistej białej piany.
Jednak to aromat wywiera wrażenie. Fantastycznie złożony – mamy tu rześką kwaśność cytryny, charakterystyczną dzikość brettow w postaci „stajni i skóry”, lekką słodową ciasteczkowość i dopełniającą całość octowość.
W smaku wyraziście kwaśne, z lekkimi „skórzanymi” funky nutami, a na finiszu z lekko piekącą octowością. Nasycenie jest tu średnio wysokie, a treściwość średnio intensywna, jak najbardziej wspomagająca pijalność. Butelka 330 ml to naprawdę zbyt mała ilość, by w pełni rozsmakować się w tym piwie. Musiałem zresztą rozdzielić tę limitowaną pojemność zarówno na wideo, jak i na foto, które jak widać nie prezentuje optymalnie dopełnionego szkła. Piwo dostępne było m.in. poprzez pakiet degustacyjny Stowarzyszenia Wolny Kraft.
Wrażenia z degustacji wideo:
W wyróżnieniach rzecz niebywała – przewaga piw ciemnych nad jasnymi! No ale kiedy miał przyjść na to czas jak nie zimą, kiedy chętniej sięga się po mocniejsze piwa. Piwowarzy pod koniec roku naprawdę zadziwili stylistyczną różnorodnością w tym segmencie. To nie tylko najbardziej popularne imperialne stouty czy bałtyckie portery ale też double black IPA, imperial brown stout, quadrupel, stouty z dodatkiem kawy czy też starzone w beczce po czerwonym winie