Wehikułu czasu jeszcze nie wynaleziono i nie zanosi się, by miało się coś w tej kwestii zmienić. Na szczęście są takie destynacje, które potrafią przenieść człowieka w przeszłość w przeciągu kilkudziesięciu minut lotu. Niewątpliwie takim miejscem jest Odessa. Pierwsze wrażenie jest porażające – na Ukrainie praktycznie niewiele się zmieniło w przeciągu kilkunastu lat. Na początku ubiegłej dekady byłem dość częstym gościem we Lwowie, objechałem dookoła Krym. I właściwie jedyna zmiana jak tu zaszła, to bijące w oczy, rażące kontrasty pomiędzy biedotą a ostentacyjnym bogactwem. Z jednej strony ulica Deribasowska z eksluzywnymi sklepami światowych marek, których kubatura i wystawność przewyższa polskie realia, z drugiej unurzony w błocie przydworcowy targ, z tramwajową trasą poprowadzoną między stoiskami z cebulą a łazienkową armaturą.

W kwestii piwnej jest podobnie. Przenosimy się w realia początków rewolucji w Polsce, z obecnymi w dużych miastach browarami restauracyjnymi warzącymi „świętą trójcę”. I pojedyńczymi lokalami serwującymi coś ciekawszego, ale nie wykraczającego poza Pale Ale, IPA czy Stout. Nie ma co ściemniać – to miejsca dla tych, co mają pieniądze (oczywiście jak na lokalne warunki). Cena piwa to cztero-pięciokrotność ceny sklepowej. Tyle, że w lokalach jeszcze jako taki wybór jest. W sklepach pod względem piwnym jest naprawdę nieciekawie. Zdecydowanie króluje jasny lager i wielka szkoda, że różnorodność dostępnych rodzajów piwa jaką zapamiętałem ze Lwowa jest już tylko wspomnieniem.

Zaczynamy naszą piwną podróż od restauracyjnego Pivnoy Sad Vinogradov zlokalizowanego przy turystycznej Deribasowskiej i miejskim parku. Kwestia czy sprzęt tu stojący nadal jest w użyciu jest dyskusyjna. Na pewno ze smakiem tych piw nie spotkaliśmy się powtórnie w Odessie.

 

Następnie przenieśliśmy się do odległego o kilka minut drogi piechotą Troubadour Brasserie na ulicy Zhukovskogo 13. Instalacji brak, piwa warzone są podobnież w browarze o tej samej nazwie w innej części miasta. Tutaj mieliśmy już namiastkę bardziej nowoczesnego piwowarstwa.

 

Po wrażenia z obydwu lokali i piw tam spróbowanych zapraszam na wideo 🙂

 

Drugiego dnia postanowiliśmy wybrać się do bardziej odległych miejsc w mieście. Droga tramwajem nr 18 do Browaru Lüstdorf przy Lyustdorfskaya doroga 140B to jakieś pół godziny z głównego dworca kolejowego. Jak się później dowiedzieliśmy od Władka Wesołowskiego (który pracował w Browarze Widawa, a pochodzi z Odessy właśnie), tę podróż można połączyć z wizytacją nowego browaru restauracyjnego Tref. O tym w drugiej części relacji. Tymczasem w Lüstdorfie jest ciągle tak samo jak to opisał Bastion na bbizie w roku 2013, przynajmniej w kwestii personalnej. Głównym piwowarem jest mieszkający tu od 20 lat Czech Leosz Pugoni, a praktycznie piwo warzy jego wciąż młoda pomocnica 😉

 

Kolejne kroki skierowaliśmy do jedynego, jak nam się początkowo wydawało, lokalu z craftowymi piwami – Art Craft Pub Downtown na Zhukovskogo 39. Na dziesięciu kranach właściwie wyłącznie ukraińska produkcja. Zaintrygowała nas pokaźna powierzchniowo sala ze sprzętem nagłaśniającym. Sądząc po fotach na FB obywają się tu liczne koncerty i wydarzenia artystyczne więc nazwa nie jest na wyrost.

 

Wrażenia „na gorąco” z obydwu lokali dostępne oczywiście w formie wideo

 

Na koniec fotogaleria z pierwszych dwóch dni pobytu w Odessie. Więcej „turystycznej” części miasta obecne będzie w drugiej części relacji!

 

 

1 komentarz »

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.