Po zeszłotygodniowych Poznańskich Targach Piwnych rozgorzała dyskusja czy festiwale piwne mają jeszcze sens. W swojej relacji z PTP wskazywałem na znaną od dawna tezę, że podstawowymi przeszkodami w budowaniu frekwencji i satysfakcji są zbyt duża ilość wystawców i zbyt wysoki koszt wstępu na festiwal. Tegoroczne Lubelskie Targi Piw Rzemieślniczych udowodniły, że ograniczenie obydwu cyferek daje efekty. Wystawców w Lublinie było trzydziestu, koszt biletu 7 zł. Dodatkowo w weekend, na połowie sali odbywały się „Kolorowe jarmarki”, które stanowiły świetną okazję do przyciągnięcia nowych ludzi.
Efekt? Prawdziwe tłumy w piątek, w sobotę do ok. 17 było spokojniej, ale pod wieczór znów hala była zapełniona. Czy wynika to z tego, że wschód Polski nie nadąża za trendami? Że motyw znudzenia festiwalami przyjdzie z lekkim opóźnieniem i tutaj? Nie sądzę.
Przede wszystkim LTPR ma wszystkie atuty festiwalu „regionalnego”, atrakcyjnego dla lokalnej społeczności. W Lublinie nie ma rozbudowanej siatki wielokranów i specjalistycznych sklepów, które oferowałyby to samo, co dostępne jest na festiwalu. Warto więc wpaść spróbować czegoś nowego. To raz. Dwa to mocne wsparcie festiwalu przez społeczności Piwnego Lublina czy Lubelskiego Oddziału PSPD, które pochwalić się mogły swoimi stoiskami i doradcami podpowiadającymi dobre piwne wybory. Last but not least – atrakcyjna oferta browarów „wokół komina”. Browar Zakładowy specjalnie na targi przygotował aż 8 premier! Piwne Podziemie tym razem nie szalało z nowościami tylko wybrało drogę, która konieczna jest w roku 2017 dla browarów aspirujących do szerszej dostępności. Czyli dobry przekrój oferty w butelce.
Wszystko co tu napisałem nie jest niczym nowym. O czynnikach sprawiających, że LTPR jest festiwalem udanym pisałem już w relacji z poprzedniej edycji. Jednak może być jeszcze jeden motyw wpływający na sukces Lublina – stanowi on przecież zamknięcie festiwalowego sezonu i podsumowanie roku w ogóle. Warto się na na niego wybrać, bo kolejna okazja do zobaczenia tego krążącego po różnych miastach Polski cyrku dopiero na wiosnę przyszłego roku 🙂
A niedługo zaczynam tradycyjny cykl wideorozmów przeprowadzonych z przedstawicielami browarów podczas LTPR podsumowujący rok miniony i otwierający zarazem rok następny!
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Podobne
Błagam, tylko nie pomyślcie, że te zdjęcia mordowni z piwem z najgorszej lubelskiej dzielnicy to standardowy zestaw lokali w tym mieście. Niestety dworzec (a Targi są w okolicy) rosjanie nam zrobili tam gdzie zrobili.
Ma to swój urok. Swego czasu chodziłem do Skorpiona, gdzie lany był Janów Lubelski i było to jedyne miejsce w Lublinie, gdzie można było wypić „regionalne” piwo (prócz Perły oczywiście).
Czy ktos mi wytlumaczy dlaczego Szalu Piw nie bylo w rodzimym Poznaniu, natomiast byli w Lublinie? Maja jakas kose z organizatorami PTP?
Szałów nie było na PTP też i w zeszłym roku, a byli w Lublinie. Także są konsekwentni. Nie chcę tu spekulować co do takiej decyzji, nie pytałem Wojtka o to bezpośrednio.
Multitapów jest 6, plus kilka knajp z małą iloscia kranow (2-4) oraz kilkanascie z butelkami.
A sklepow z kraftem nie brakuje chyba nikomu. Za kilka dni otwiera sie nawet calodobowy. W spozywczaku gdzies na dzielnicy mam wyboru ponad 20 piw.
Czy to kraftowa pustynia?
Porownajmy to moze do podobnych wielkosciowo miast?
Na ontapie widzę 5 czynnych wielokranów. Całkiem nieźle. Tym bardziej zasługuje na uznanie frekwencja na festiwalu.