AleOtwarcie AleBrowaru
Takie momenty każą spojrzeć wstecz. Historia AleBrowaru to praktycznie historia polskiej piwnej rewolucji. Najpierw majowa premiera w jednym z niewielu lokali z dobrym piwem w kraju – Piwotece Narodowej (2012), […]
Polskie rzemieślnicze piwa i browary, relacje z imprez i wydarzeń czyli wszystko to, co w świecie polskiego dobrego piwa najważniejsze
Takie momenty każą spojrzeć wstecz. Historia AleBrowaru to praktycznie historia polskiej piwnej rewolucji. Najpierw majowa premiera w jednym z niewielu lokali z dobrym piwem w kraju – Piwotece Narodowej (2012), […]
Takie momenty każą spojrzeć wstecz. Historia AleBrowaru to praktycznie historia polskiej piwnej rewolucji. Najpierw majowa premiera w jednym z niewielu lokali z dobrym piwem w kraju – Piwotece Narodowej (2012), kilka miesięcy później premiera w Warszawie, w której nie funkcjonował wtedy żaden wielokran; pierwszy rok zakończony został hucznymi urodzinami w Wejherowie. Potem nastąpił czas premierowych imprez, które w pewnym momencie wyhamowały wskutek inwestycji we własne lokale i własny browar. Te pierwsze powstały w Gdyni oraz Wrocławiu. Browar natomiast uruchomiony został w Lęborku skąd pochodzi Arek Wenta, jeden z współwłaścicieli AleBrowaru.
Browar mieści się w północno-wschodniej części Lęborka, w nie wyróżniającym się spośród otoczenia przemysłowym budynku. Jednak widok po wejściu do środka robi wrażenie – duża czteronaczyniowa warzelnia o wybiciu 35 hl, dwanaście tanków z czego dwa z efektownym brandingiem, last but not least usytuowany w centrum monoblok. Czysto, schludnie, nowocześnie.
21 kwietnia odbyło się oficjalne AleOtwarcie. Dobór gości i potraw na stołach bardziej kojarzył się z craftowym weselem niż branżową imprezą. Prócz rodzin chłopaków pojawili się i miejscowi oficjele ale też i znajomi z branży na czele z ekipą PINTY. Sprezentowali oni AleBrowarowi fikusa, który podobno ma przynieść szczęście, o ile codziennie będzie podlewany jasnym pełnym. Nie ma wyjścia, AleBrowar musi zatem uwarzyć lagera 😛
Słówko o próbowanych piwach: piwem wieczoru okazał się What A Shot – perfekcyjna West Coast IPA, która godnie zastąpiła nieoczekiwanie nieobecnego Rowing Jacka. Godnie wróciła Lady Blache, tym razem w wyraźnie pomarańczowo-kolendrowo i lekko słodkiej odsłonie. Be Like Mitch czarował aromatem, jednak goryczka była tu zbyt intensywna. W końcu RIS in Peace, który okazał się zbyt zimny by wyczuć cokolwiek innego niż słodycz i rozgrzewanie. Tutaj idealną kontrą okazał się klasyk stylu Black IPA czyli żywiczno-goryczkowy Black Hope.
A więcej o browarze i o planach w wideorozmowie z chłopakami. Zapraszam do oglądania!
1 komentarz »