Sezon wiosenny Warszawskich Bitew Piwnych uznajemy za zamknięty! Rozstrzygnięcie ostatniej bitwy było dla mnie chyba najbardziej zaskakujące z dotychczasowych. Ale po kolei. 15 czerwca spotkaliśmy się w fantastycznym ogródku Hoppinnes. […]
Sezon wiosenny Warszawskich Bitew Piwnych uznajemy za zamknięty! Rozstrzygnięcie ostatniej bitwy było dla mnie chyba najbardziej zaskakujące z dotychczasowych. Ale po kolei.
15 czerwca spotkaliśmy się w fantastycznym ogródku Hoppinnes. Styl bitwy – brown porter czyli piwo ciągle rzadko obecne w ofercie krajowych rzemieślników. No ale nie ma się czemu dziwić, ortodoksyjnie potraktowane brytyjskie style słabo się u nas sprzedają.
Tym razem w stawce mieliśmy pełną obsadę. Stawili się: Paweł Arciszewski (bitewny debiutant) , Mateusz Michalski (pechowy niedoszły półfinalista ubiegłego sezonu oraz wygrany ubiegłej edycji – Olek Hurko. Przystąpmy zatem do ślepego testu:
Paweł Arciszewski – w aromacie mleczna czekolada, bardziej charakterystyczna dla milk stouta. Paweł mówił, że laktozy tu jednak nie ma. W smaku średnio treściwe, o zauważalnej kwaskowości
Olek Hurko – intensywny aromat czekolady i kawy. Smak treściwy, pełny, z przewodnim motywem gorzkiej czekolady
Mateusz Michalski – jest czekolada i kawa ale też i trochę lakieru. Po chwili wychodzą utlenione motywy sherry. W smaku obecne winno-owocowe nuty sugerujące utlenienie
Piwo Olka było dla mnie bezsprzecznie najlepsze, choć patrząc na wyznaczniki stylu bardziej zbliżone było do robust niż brown portera. Okazało się jednak, że Paweł zdołał zebrać porządną ekipę i ostateczne wyniki okazały się następujące: 31 Paweł -22 Olek -17 Mateusz
Teraz czas wakacyjnej przerwy w bitwach ale już we wrześniu spotykamy się na rundzie pucharowej! Zobaczcie też podsumowującą eliminacje rozmowę z Jankiem Gadomskim!