Powrót Szczuna czyli impreza bez premiery
Stała się rzecz dziwna i bez precedensu. Okazją do kolejnej imprezy w KiKu wcale nie było kolejne nowe piwo, ale takie które już poznaliśmy. Faktem jest, że Szczun, bo o […]
Polskie rzemieślnicze piwa i browary, relacje z imprez i wydarzeń czyli wszystko to, co w świecie polskiego dobrego piwa najważniejsze
Stała się rzecz dziwna i bez precedensu. Okazją do kolejnej imprezy w KiKu wcale nie było kolejne nowe piwo, ale takie które już poznaliśmy. Faktem jest, że Szczun, bo o […]
Stała się rzecz dziwna i bez precedensu. Okazją do kolejnej imprezy w KiKu wcale nie było kolejne nowe piwo, ale takie które już poznaliśmy. Faktem jest, że Szczun, bo o nim mowa, był piwem wyjątkowym. Fermentowany drożdżami typowymi dla piw belgijskich, chmielony amerykańskimi odmianami, o potężnym ekstrakcie i mocy nasuwał skojarzenia z Raging Bitch Flying Doga lub Troubodour Magma z The Musketeers. Szczuna spróbowałem po raz pierwszy na Wrocławskim Festiwalu Dobrego Piwa i określiłem je mianem najlepszego piwa dostępnego na tej imprezie. Fenomenalny aromat amerykańskiego chmielu, piękna prezencja no i ten smak. Mocno goryczkowy, a jednocześnie bardzo pijalny, czynił to piwo wielce zdradliwym ze względu na alkoholową moc. Teraz powrót Szczuna stał się okazją do wizyty Wojciecha i Jana Szałów czyli właścicieli i piwowarów kontraktowego Browaru SzałPiw. Wspominając w rozmowie z nimi świetną poprzednią wersję dowiedziałem się, że obecna edycja ma być inna, o zdecydowanie mocniejszym belgijskim profilu. Janek stwierdził, że to już ma nie być piwo podobne do Imperial IPA, a takie skojarzenie było jak najbardziej uzasadnione. Jak więc wypadł nowy Szczun? Już w wyglądzie jest różnica, piwo jest zdecydowanie bardziej mętne. W aromacie nie ma już chmielu, jest słodkawość i mam wrażenie, że trochę dzikich drożdży w typie Brett. Smak w pierwszych łykach zdecydowanie słodkawy, a po kilku łykach nawet zalepiająco słodki. Z czasem jednak wyczuwalna staje się goryczka i co najważniejsze, przyjemna owocowość. Szczun ma świetnie ukrytą swą ośmioprocentową moc. Ani w zapachu, ani w smaku nie czuć alkoholu, a w piwach belgijskich o tym woltażu nie należy to do rzadkości. Zamiast tego mamy przyjemne rozgrzewanie od wewnątrz. Można powiedzieć, że w końcu piwo adekwatne do panującej mroźnej aury! Jako że SzałPiw mocno identyfikuje się z Poznaniem i Wielkopolską (dowodem na to chociażby nazwy piw) mieliśmy imprezę w tamtejszych klimatach. Z głośników nadawała Pidżama Porno i Strachy na Lachy, a jako przekąska serwowane były pyry z gzikiem. Jak widać na zdjęciach, prócz Wojtka i Janka Szałów, KiK odwiedzili również piwowarzy z gliwickiego Majera (Michał Grossman) oraz kontraktowego Olimpu (Marcin Ostajewski). Pojawił się też rednacz ‚Piwowara’ Andrzej Sadownik. Jednym słowem kolejne świetne spotkanie przy dobrym piwie. Do następnego!
I tradycyjnie bonusowe video