sz_pZ piwami nowego browaru kontraktowego SzałPiw oraz nowego browaru rzemieślniczego Pracownia Piwa miałem okazję się zetknąć na IV edycji Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa. Przydarzyła się jednak okazja by raz jeszcze, w bardziej spokojnej atmosferze spróbować premierowych piw. Czy wrażenia, które mieliście może okazję wysłuchać i obejrzeć (symultaniczne degustacje wraz z kopyrem), będą takie same?

W sobotę 18 maja do łódzkiej Piwoteki Narodowej przyjechali twórcy piw – Wojciech i Jan Szałowie z SzałPiwu oraz Tomek Rogaczewski z Pracowni Piwa. Niestety nie mogłem uczestniczyć w tym spotkaniu, czasu starczyło tylko na zrobienie kilku zdjęć i na degustację wróciłem dopiero dnia następnego.

Foto 038Zacząłem, tak jak we Wrocławiu, od Hey Now czyli American Wheat z Pracowni Piwa. Przy pierwszym podejściu zwróciłem uwagę na silną goryczkę oraz brak cytrusowego aromatu, który powinny dawać użyte tu amerykańskie odmiany chmielu. Tomek mówił, że w drugiej warce tego piwa aromat został poprawiony gdyż zastosował tu chmielenie na zimno (w zbiorniku leżakowym). Barwa Hey Now nasuwa skojarzenia z witbierem. Niestety w zapachu nie odczułem zmiany. Znów obecny jest ten ziołowy w charakterze aromat. W smaku natomiast goryczka jest trochę mniej intensywna ale ma ściągający, zalegający charakter. Ma się wrażenie, że chmiele tu użyte są raczej niemieckiego pochodzenia niż amerykańskiego. Generalnie piwo jest mało orzeźwiające, a takiego przede wszystkim charakteru oczekiwałbym od amerykańskiej pszenicy.

Foto 041Na kolejne piwo z Pracowni Piwa czyli Bitter 10,5° Blg przyjdzie nam jeszcze poczekać dwa tygodnie, przeszedłem więc do próbowania wyrobów SzałPiwu. Przypominam, że te piwa zarówno w beczkach jak butelkach są refermentowane co oznacza, że cały czas „pracują”, a ich smak zmienia się w czasie. Zacząłem od Bździągwy czyli piwa w stylu Belgian Pale Ale. We Wrocławiu uznałem to piwo za wzorcowego przedstawiciela stylu – fajna biszkoptowa słodowość dopełniona była odpowiednią dozą goryczki. Łódzka degustacja niestety przyniosła odmienne wrażenie. Piwo było jakby wyprane z pełni smaku, który zapamiętałem, a goryczka była lekko zalegająca. Co więcej, odniosłem wrażenie lekkiej kwaskowości…Przynajmniej prezencja piwa była równie okazała jak poprzednio.

Foto 045Drugim piwem od SzałPiwu był Rojber określany jako Dubbel. Tutaj też wygląd piwa – rubinowa barwa i drobna obfita piana sprawiały miłe dla oka wrażenie. We wrocławskiej degustacji wyczuwalny w aromacie był alkohol typowy dla belgijskich mocnych ejli, w smaku natomiast niepokoiła kwaskowa nuta. Pojawiło się nawet przypuszczenie, że piwo to może być bardziej w stylu Flanders Red Ale, jednak brak odpowiednio silnej owocowości wykluczał moim zdaniem taką klasyfikację. Degustacja łódzka zadziwiła jednak już od pierwszego spotkania z aromatem Rojbra. W zapachu uderzał wyraźny kwaskowo-winny akcent (wypisz-wymaluj „Flanders”!), dopiero po dłuższej chwili pojawiła się charakterystyczna czekolada. Pierwszy łyk przyniósł podobne wrażenia jak we Wrocławiu – miły, gładki, wręcz jedwabisty smak. Potem doszła jednak do głosu kwaskowość, co ciekawe przełamana lekką czekoladą. Myślę, że klasyfikowanie tego piwa jako Dubbla może przynieść więcej szkody niż pożytku. To bardzo ciekawe piwo na pograniczu Dubbla i Flanders Red Ale o kwaskowo-czekoladowym charakterze.

Foto 052W końcu przyszła kolej na subiektywnego zwyciężcę IV edycji WFDP czyli Szczuna w stylu Tripel IPA. Ja akcentów charakterystycznych dla piw belgijskich w nim nie wyczułem i zaklasyfikowałem je bardziej jako Imperial AIPA. Wygląd piwa nie był tak fenomenalny jak poprzednio ale pierwsze zaciągnięcie się aromatem spełniło oczekiwania. Mocny zapach chmielu Amarillo, w drugim rzucie dopełniony owocowością pochodzącą zapewne od użytych tu belgijskich drożdży. W smaku ta uwielbiana przeze mnie mocna goryczka, wspaniała cytrusowość i niesamowita rześkość. Szczun mnie nie zawiódł i ta degustacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że to jedno z lepszych polskich piw!

Przy okazji wizyty w Piwotece dowiedziałem się o nowym piwnym projekcie, którego efekt będzie do oceny już na najbliższym Festiwalu Birofilia w Żywcu!

2 komentarze »

  1. piwo Rojber udało mi się kupić ale w butelce. jak dla mnie był bardzo kwaskowaty, nie czułam tam czekolady. jestem na początku mojej piwnej drogi ale jednak ta kwaśność zabijała inne smaki.

    • Piwa SzałPiwu są refermentowane a to oznacza, że ich smak zmienia się w czasie. Odczucia z degustacji sprzed dwóch tygodni mogą nie pokrywać się z obecnym smakiem piwa. Inną kwestią jest ewentualna różnica pomiędzy wersją beczkową a butelkową. Ja piłem wyłącznie z beczki i z tego co czytam te wersje są lepsze.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.