Zgadnijcie ile w 2019 roku będzie piwnych festiwali? Trzydzieści? Czterdzieści? Pięćdziesiąt? Na razie najbliżej jesteśmy tej środkowej liczby. Co z tego wynika? Ano to, że powinny one przede wszystkim gromadzić ludzi z regionu. Pod względem odwiedzających to oczywiste, pod względem wystawców już niekoniecznie. Odwiedzając różne festiwale widać wyraźnie, że jest grupa browarów będących na każdej takiej imprezie. To powoduje odczucie dobrze znanej, koncernowej unifikacji. Gdzie nie pojedziesz, zawsze znajdziesz „swoją ulubioną” markę. A chyba nie o to w rzemiośle chodzi?

Siłą rzemiosła powinna być lokalność, a przez to różnorodność. Najwięcej satysfakcji sprawia możliwość spróbowania piw rzadko osiągalnych poza macierzystą miejscowością (patrz casus Browaru Stargard). Oczywiście niektórzy z publiki mogą narzekać, że nie po to idą na festiwal, by pić „regionalne” piwo, ale przecież to po stronie browaru jest wrzucenie do oferty jakiejś festiwalowej ciekawostki czy nowości.

Co ciekawego udało mi się spróbować? Pozwólcie, że nie będę katował Was opisami. Ogółem największą frajdę miałem pijąc wyroby lokalesów. Maltgardeny zaserwowały aż trzy nowości – idący słuszną drogą Single Hop Pilsa (kojarzycie Simcoe Pils Widawy) – Looking For the Sun czyli pils na citrze. Dalej – Good Mood Project, który miał być Session Hazy IPA a wyszła takoważ APA. Dla mnie świetnie. W końcu naftowe, aromatyczne i gładkie Gates Are Open w stylu Wheat IPA. Nowy Browar Szczecin zaskoczył swym aromatycznym i soczystym, ultrapijalnym DDH APA. Natomiast wspomniany Browar Stargard serwował zdradzieckiego Słowianina w wyklętym przez zwolenników „normalnych” woltaży stylu Brut IPA oraz 8-miesięczny bałtycki porter o nazwie Portowa. Akurat na Dzień Dziecka.

Spróbowałem też kilku fajnych rzeczy od wspomnianych na wstępie festiwalowych bywalców. Beerbrosowy Żyrardomyces Imperial BA to zaskakująco dysonansowe piwo – w aromacie barley wine, w smaku kwaskowo-dzikie z nutą czerwonych owoców. Porter Bałtycki od Radugi ułożony właściwie jest już teraz (premiera dopiero na jesień). Nowe pozycje od Szpunta – wszystkie godne polecenia.

Piwo piwem, ale do Szczecina pojechałem z nadzieją, by złapać coś wyjątkowego, coś czego nie mają inne festiwale. I takie rzeczy znalazłem dwie. Pierwsza, to najbardziej malownicza spośród odwiedzonych przeze mnie polskich festiwali miejscówka. Zaraz przy Odrze, z widokiem na usadowione na nadrzecznej skarpie monumentalne XIX-wieczne budowle, a w bliższej perspektywie fantastycznie iluminowane po zmroku nadrzeczne portowe żurawie. Jakże to miła odmiana od stadionowych czy innych halowych motywów.

Rzecz druga, to oczywiście Klask. I to w najmocniejszej w Polsce postaci. Tu działa najstarsza i najprężniejsza liga. Stąd, od Michała Grossmana rozpoczęła się formalizacja tej fascynującej gry w format Stowarzyszenia Klask Polska,  będącego jednym z sześciu członków Światowej Federacji Klask. Rozegrałem wielokrotne mecze ze szczecińską czołówką i nie ma dwóch zdań – wszystkie mecze przegrałem. Dopiero zdolny, dobrze zapowiadający się narybek spod skrzydeł Grossmana nie dał rady. Na grze w Klask upłynęło mi pół drugiego festiwalowego dnia i mimo zebranych batów bawiłem się świetnie.

Na koniec jedna uwaga. Wydzielona strefa pod główną sceną na którą nie można wnosić piwa, to na piwnym festiwalu jednak nieporozumienie. Wynika to zapewne z przepisów o imprezach masowych, ale ta pusta przestrzeń pod sceną sprawiała dziwne wrażenie. Choć z drugiej strony to na pewno lepsze niż brak muzyki na żywo, która z idealnie wyważoną głośnością umilała wieczory.

Mówi się, że teren Łasztowni, na którym odbywa się SBF miasto wystawiło na sprzedaż. Jeśli to prawda, pozostaje tylko stwierdzić:  Odwiedzajcie festiwale, bo tak szybko odchodzą (lub zmieniają lokalizację albo formułę)…

PS. Specjalne podziękowania dla Artura Molendy z SBF za zaproszenie i przedfestiwalowe ogarnięcie wizyt w browarach!

 

 

2 komentarze »

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.