BeerDzikowy Oktoberfest 2020
Ubiegłoroczny piknik organizowany przez Białołęckich Birofilów w tarchomińskiej Chacie Trapera pozostawił we mnie dobre wrażenie. A że w tym roku aura postanowiła być łaskawa już od drugiego dnia imprezy, pojawiłem […]
Polskie rzemieślnicze piwa i browary, relacje z imprez i wydarzeń czyli wszystko to, co w świecie polskiego dobrego piwa najważniejsze
Ubiegłoroczny piknik organizowany przez Białołęckich Birofilów w tarchomińskiej Chacie Trapera pozostawił we mnie dobre wrażenie. A że w tym roku aura postanowiła być łaskawa już od drugiego dnia imprezy, pojawiłem […]
Ubiegłoroczny piknik organizowany przez Białołęckich Birofilów w tarchomińskiej Chacie Trapera pozostawił we mnie dobre wrażenie. A że w tym roku aura postanowiła być łaskawa już od drugiego dnia imprezy, pojawiłem się w sobotę.
W Chacie Trapera niewiele zmieniło się od zeszłego roku. I dobrze. Ognisko umieszczone w centralnym miejscu żwawo dymiło i może to był jakiś pomysł na niedostatek piw wędzonych. Ale spokojnie, było co pić.
Tym razem wystawców pojawiło się sześciu. Palatum, Karuzela i Garage Monks to ekipy znane już z poprzednich edycji. Do tego grona doszły: Brovca, Spencer i Piwo z Żuka. Jak na tej wielkości imprezę – wystarczająco.
Frekwencja była pozytywnym zaskoczeniem, choć myślę, że udało się zmieścić w dozwolonej przepisami liczbie 150 osób. Biorąc po uwagę, że za chwilę Warszawa wejdzie co najmniej do żółtej strefy zagrożenia epidemiologicznego, była to chyba ostatnia okazja na spotkanie w tak (względnie) dużym gronie.
W kwestii piw wymienię dwa, które bardzo mi podeszły. Pierwsze to imperialny porter bałtycki kooperacji Garage Monks/Mason/Bury. Leżakowany rok czasu uzyskał gładziutką teksturę i i bardzo dobry balans między palonością a delikatną słodyczą. Napakowany owocowymi motywami w typie jeżyn i śliwki i przyjemnie rozgrzewający. Niedługo wersja BA ma być rozlewana w butelki, ale dla mnie podstawka zawsze będzie większą frajdą. Tym bardziej jak jest w tak wyśmienitej formie.
Drugim piwem była wymrażanka z Karuzeli. Podstawą była Huta – stout z dodatkiem malin. Prócz wymrożenia Arek dodał jeszcze kokos i laktozę. Powiem tak – kokosa na szczęście nie wyczułem. Było za to pełno czerwonych owoców, mnóstwo czekolady, rewelacyjna pełnia smaku i o dziwo, wcale nie-słodki profil. No i kompletnie nie wiem, gdzie schowało się te 12% alko.
BeerDzikowy Oktoberfest powinien już na stałe wejść do kalendarza stołecznych piwnych imprez. Co prawda zbyt dużo do powiedzenia ma tu pogoda, ale w ciągu trzech dni jakaś szansa na bezdeszczowy dzień zawsze jest. Trzymam kciuki za powodzenie kolejnych edycji!
1 komentarz »