Można powiedzieć, że Lwów jest drugim po czeskiej Pradze zagranicznym miastem, które darzę wyjątkowym uczuciem. Zacząłem tu przyjeżdżać w okolicach roku 2004, kiedy moje ówczesne skromne zasoby finansowe nie pozwalały już na wyjazdy do Czech. Lwów i Ukraina okazały się świetną alternatywą.

Co się na to złożyło? Po pierwsze imponująca architektura miasta, w obrębie Śródmieścia niezmieniona od przedwojnia. Po drugie klimat, gdzie w dawnym mieście Rzeczypospolitej obecnie żyje ludność ukraińska ale dawało się też zauważyć naleciałości dawnego Związku Radzieckiego, chociażby w postaci zabytków techniki motoryzacyjnej. Po trzecie, piwna oferta. W tamtym czasie Polska znajdowała się pod panowaniem piwnej smuty, gdzieniegdzie rozjaśnianej piwami z nielicznych browarów restauracyjnych czy regionalnych. We Lwowie za to nie brakowało piw nieflitrowanych, pszenicznych (i to zarówno jasnych jak i ciemnych) czy dobrego wyboru bałtyckich porterów. W końcu ceny. Stanowiące góra połowę ceny danego produktu czy usługi w Polsce. Do Lwowa przyjeżdzałem regularnie co kilka miesięcy aż do okolic 2006, kiedy to znów wybrałem kierunek czeski…

Teraz wróciłem do Lwowa i jest zarazem podobnie jak i odmiennie. Na szczęście nie zmieniło się lwowskie centrum. Widać sporo zrewitalizowanych kamienic, choć nie brakuje takich, które są nietknięte od momentu wybudowania i prezentują dość opłakany stan. Reliktów postkomunistycznych jest już zdecydowanie mniej. Wielkie liczydła używane kilkanaście lat wcześniej w sklepach spożywczych obecnie są tylko zauważalne na targu staroci. Czuć nowoczesnego, europejskiego ducha wśród ludności, która tłumnie przesiaduje w licznych lokalach lwowskiego śródmieścia. Choć nie brakuje licznych gości z Półwyspu Arabskiego; to widzieliśmy też i w Kijowie. W ogóle turystów jest mnóstwo, a starówka ciągle tętni życiem.

W kwestii piwa totalna rewolucja. Dawne marki, które popijałem w ulicznych barach zostały przejęte przez międzynarodowe korporacje. Browar Lwowski kupiony został przez Carlsberga, choć na szczęście w portfolio zostały niektóre dawne piwa, jak chociażby Biały Lew (niefiltrowane pszeniczne). Zwykłymi, filtrowanymi lagerami nie ma co zawracać sobie głowy. Nowością jest natomiast craft, datowany tutaj jakoś od 2015. Pojawiły się browary, pojawiły się wielokrany. Pod tym względem Lwów jest jeszcze bardziej atrakcyjny niż był kilkanaście lat temu i spokojnie równa się, o ile nie przewyższa dużych miast w Polsce.

Last but not least – ceny. Oczywiście nie jest już tak śmiesznie tanio jak było, ale nadal jest taniej niż w PL.

Zapraszam zatem najpierw na fotorelację z odwiedzonych piwnych miejsc, jak i z samego miasta. A potem aż cztery części materiału wideo!

Pravda

 

Craft & Kumpel

 

Re:bro (Staroevreiska)

 

Choven

 

Drunken Duck/ Pijana Kaczka

 

Zołotyj Kołos

 

Bratyska

 

Kumpel

 

Lwów

 

2 komentarze »

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.