16 listopada w warszawskim Domu Spotkań z Historią odbyło się spotkanie z autorem niezwykłej książki. Sławomir Jędrzejewski, który od 20 lat kolekcjonuje przedwojenne birofilia postanowił pokazać historię Kresów Wschodnich właśnie poprzez piwo. Kresy w powszechnej pamięci to mityczny „raj utracony”, wyidealizowany obszar bajecznych krajobrazów i pięknych szlacheckich dworków. Tymczasem autor próbuje pokazać codzienne, zwyczajne życie mieszkańców, a nic się bardziej do tego nie nadaje jak piwo właśnie. W 1929 r. na Kresach działały 43 browary, w większości były to małe zakłady rzemieślnicze. Największy z nich, Lwowski, należał do trzech największych w całej Rzeczypospolitej, przy czym jego zdolności produkcyjne nie przekraczały 300 tys. hl rocznie.  Jak na dzisiejsze standardy zaliczyć go można było co najwyżej do kategorii browarów średnich. Najpopularniejszym gatunkiem były oczywiście piwa jasne (nazwa „pilzneńskie” była już wtedy zastrzeżona) ale produkowano też marcowe, koźlaki czy portery. Szczyt rozwoju branży przypadł na rok 1929, potem przyszły chude kryzysowe lata. Gdy browary stanęły na nogi nadszedł rok 1939 i wiemy czym to się skończyło. Dziś tylko nieliczne browary ukraińskie i, o dziwo, białoruskie nawiązują do swych historycznych korzeni.

Spotkanie przyciągnęło sporą rzeszę zainteresowanych, co ciekawe, głównie seniorów którzy żywo włączyli się w zadawanie pytań autorowi. Na koniec odbyła się gratisowa degustacja współczesnych piw lwowskiego browaru. Duże brawa dla Domu Spotkań z Historią za zorganizowanie wydarzenia pozwalającego przybliżyć kulturę i historię polskiego piwowarstwa. Oby więcej tego typu spotkań!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.